czwartek, 21 czerwca 2012

Pijany Zając o maminym wyczuciu czasu

Mówcie co chcecie, ale w rywalizacji o puchar dla osoby o idealnym wyczuciu czasu moja matka zdobywałaby regularnie pierwsze miejsca na podium. Rzecz jasna nie chodzi mi tutaj o tak zwany instynkt macierzyński, bo w tej kwestii z kolei mateczka doskonale potrafi udawać, że nie widzi, kiedy jej jedyne dzieciątko potrzebuje pocieszenia, dobrego słowa albo pieniędzy. Natomiast podświadomie wyczuwa, że akurat robię coś ważnego (tudzież nic nie robię, ale pragnę spokoju) i wtedy... stawia sobie za punkt honoru, aby mi w tym przeszkodzić.

Sytuacja nr 1
Pijany Zając wraca do domu po ciężkim dniu na uczelni. Mateczka odpoczywa, więc Pijany Zając sadza swój szanowny tyłek przed komputerem, wyjmuje z plecaka torbę chrupek i oranżadę, mając jednocześnie nadzieję na godzinkę relaksu. Mija dziesięć minut. Pijany Zając przekonany, że nic mu tymczasowo nie grozi, odpala papierosa. Jedno zaciągnięcie, drugie zaciągnięcie... A tu nagle zaczyna się.
Mama: Zając, mogę cię prosić? Mam małą prośbę.
Wrrrrr!

Sytuacja nr 2
Pijany Zając zamierza przez cały weekend uczyć się do kolokwium z gramatyki opisowej. Notatek - brak, podręcznik - tylko w formie pdf, buja się gdzieś na chomikuj.pl. Pijany Zając zakłada, że połowę tego czasu zajmie kompletowanie materiałów w folderze "gramatyka". Tymczasem do pokoju wbija mama.
Mama: Zajączku, a może byś tak napisał mi jeden esej?
Zając: Echhh... no dobrze, mogę zrobić sobie godzinę przerwy.
Mama: Jak to godzinę? Wymaganych jest dziesięć stron, z przypisami i bibliografią. To robota na trzy dni.
Zając: wtf?
Dziękuję Ci, mamo, za jutrzejszą poprawę kolokwium z gramatyki.

Sytuacja nr 3
Pijany Zając robi kilkanaście rzeczy naraz. Praca do oddania "na wczoraj", nauka do egzaminu zerowego, żywa korespondencja z szefem komisji, do której Zając należy, przygotowania do kolokwium. Wchodzi mama.
Mama: Nie masz przypadkiem ochoty wybrać się do sklepu?
Zając: Nie! Nie, nie, nie! Robię bardzo... ważne... rzeczy!
Mama: Ale to ci zajmie dziesięć minut...
(dwie godziny później)
Zając wraca do pracy. Z dziesięciu minut zrobiło się sto dwadzieścia, bo w międzyczasie trzeba było jeszcze wyjść z psem, porozmawiać z mamą o życiu i śmierci i wykonać mnóstwo innych zbędnych w Zajęczej sytuacji czynności.

W rywalizacji o puchar dla osoby obdarzonej niekończącym się zasobem cierpliwości do własnej rodzicielki niekwestionowane pierwsze miejsce zdobyłby PIJANY ZAJĄC.


8 komentarzy:

  1. Hehe, nieźle się masz z tą mamą ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. w tym wszystkim co napisałaś nie mama jest punktem (przepraszam za stwierdzenie) przeszkadzającym lecz uczelnia :P
    A ja mam już wakacje. Choć na uczelni jestem co drugi dzień na ok. 8h ;/
    mam ciekawy pomysł dla Ciebie/Twojego roku, ponieważ moja uczelnia chce nagrać w przyszłym roku akademickim płytę z bajkami, które rozprowadzilibyśmy nieodpłatnie po miejscowych przedszkolach itp. a mamy już wszystko - od studia nagraniowego po lektorów. Może studenci filologii UW napisaliby kilka bajek, które my następnie nagramy.
    Myślę że okres wakacyjny jest czasem wolnym od nauki a zatem idealnym do innych celów i na tyle długim by nie pisać pod presją.
    Poza tym współpraca miedzy uczelniami zawsze jest mile widziana :)
    Co Ty na to??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My nie UW, ale UKSW. Wiesz co, ja mogę rzucić pomysł, ale czy ludzie się zgodzą, tego zagwarantować nie mogę. ;)

      Usuń
    2. jak mi dasz adres Wasz dokładny i dane samorządu (o ile masz jakiś z nimi dobry kontakt) to mogę nawet jakieś oficjalne pismo tam wystosować... takie z pieczątką itp.
      A Ty napisałabyś coś? To nie musi być długie, bo coś zbyt długiego i trudnego zmęczy dzieci... a pisać, wiem, że potrafisz :)

      Usuń
    3. Ja mogę spróbować. :) W końcu, jak napisałaś, wakacje są od tego, żeby mieć okazję nie pisać pod presją.

      Usuń
    4. I możesz mnie znaleźć na facebooku. Imię i nazwisko dokładnie takie same, jak w mailu podanym w komentarzu pod Twoją notką. Mało jest osób o tym nazwisku na fejsie, pewnie Ci się wyświetli jako pierwsze. :D Tylko napisz wiadomość, żeby była pewność, że Ty to Ty. Łatwiej się będzie kontaktować.

      Usuń
  3. Czasem trzeba postawić na swoim i stanowczo odmówić :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Skąd ja to znam? Współczuję ci. Zero wolnego, a i tak wszystko zawsze źle.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.